NIEPOPRAWNA PSEUDO RECENZJA – PLANETA ZIEMIA 2

Po dziesięciu latach od premiery legendarnej już serii Planet Earth (Planeta Ziemia), przyszedł czas na drugą odsłonę czyli Planet Earth II. Jak przystało na wysoko budżetowe serie BBC typu blue chip mamy do czynienia z wielkim rozmachem, unikatowymi ujęciami i oczywiście kultową już narracją sir Davida Attenborough. Wszystko to nagrywane w Ultra HD (UHD) czyli w rozdzielczości 4K. A na dokładkę muzyką do serii zajął się między innymi sam Hans Zimmer, znany ze ścisłej współpracy z Christopherem Nolanem, reżyserem takich hitów jak Incepcja czy Interstellar. I chociaż na pozór wszystko wygląda przepięknie, bo przecież mowa o przyrodzie, więc musi być pięknie. 😉 To jednak ten telewizyjny klejnot ma swoje skazy.

Wydawać by się mogło, że taki moloch jakim jest Natural History Unit, który wytyczał trendy w filmie przyrodniczym już od lat czterdziestych ubiegłego stulecia, jest wolny od błędów. Planeta Ziemia II pokazuje jednak, iż nawet specjaliści z BBC wcale nie są tacy wielcy jak ich malują. Nie lubię pisać negatywnie o kimkolwiek ani o czymkolwiek, jednak tutaj nie mogłem się powstrzymać. Dlatego piszę tą niepoprawną pseudo recenzję, w której raczej skupię się na kilku szczegółach zamiast lecieć przekrojowo przez wszystkie odcinki.

Na początek jednak trochę posłodzę żeby nie było, że jestem całkowicie na nie. Film pod względem wizualnym jest prawie perfekcyjny. Niesamowite kadrowanie w ruchu, dynamiczne ujęcia z bliska, zapierające dech krajobrazy i ta piękna przyroda, która zawsze potrafi zaskakiwać. A to wszystko w jakości 4K UHD o rozdzielczości 3840×2160 co daje nam krystaliczny obraz pełen najdrobniejszych detali. Każdy kto ma duży telewizor może wręcz zanurzyć się w tej niesamowitej feerii barwnych obrazów. Na każdym kroku widać pełne wykorzystanie najnowszych filmowych technologii. I to by było na tyle jeśli chodzi o pozytywy. Czyli taki standard, który raczej niczym się nie wyróżnia.

Przejdźmy teraz do tej mniej pochlebnej części mojej oceny.

Tworzenie historii nie jest mocną stroną w seriach przyrodniczych z BBC. Nie inaczej jest i w tym wypadku. Kiedy obejrzałem pierwszy odcinek opowiadający życie na wyspach, poczułem, że chyba ludzie w Bristolu zaczęli w końcu bardziej skupiać się na historii do opowiedzenia niż tylko na pięknych obrazach. Niestety druga część opowiadająca o górach rozwiała moje nadzieje. Pozostałe odcinki również. Ta pierwsza część była chyba jakimś udanym wybrykiem. Życie na wyspach zostało przestawione w oparciu o przeplatające się historie konkretnych zwierząt, dając spójną emocjonalną narrację. Po obejrzeniu tej części czułem, że wykonano kawał dobrej roboty. Poczułem, że rzeczywiście ktoś poświęcił czas by stworzyć niesamowite historie, które zapadną w pamięć, które pozwolą widzowi poczuć emocjonalną więź z tymi dzikimi zwierzętami. Dobrze, że chociaż jeden odcinek w całości wyszedł w ten sposób. Zawsze to jakiś postęp. Pozostałe odcinki wracają do standardowego schematu. Przy dobrych wiatrach próbuje się wpleść jakąś historię do jednego lub dwóch przypadków zwierząt, a reszta to tylko bazowanie na pięknych obrazach i podsycaniu wrażeń przez ciągłe powtarzanie widzowi, że po raz pierwszy widzi dane ujęcia, co jest chlubą BBC, bodajże w każdej serii.

Kolejną rzeczą jest kwestia wielokrotnego wykorzystania tych samych ujęć w różnych produkcjach. Otóż w czwartym odcinku o pustyniach w 24 minucie i 44 sekundzie pojawia się ujęcie na afrykańskiej sawannie, gdzie stada różnych zwierząt, m.in. zebr i antylop stoją razem przy wodopoju, a w śród nich góruje olbrzymi słoń. Osobiście uważam to ujęcie za jedno z najlepiej pokazujących harmonię w jakiej potrafią żyć zwierzęta. I chyba nie tylko ja tak uważam, skoro pokuszono się o wstawienie go

Okładka filmu Afryka BBC

do najnowszej serii, mimo iż pojawiło się ono w 2013 roku w produkcji z BBC pt: Afryka i jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych ujęć tej serii. Nawiasem mówiąc seria ta moim skromnym zdaniem jest jak do tej pory jedną z najlepszych w historii BBC.

To trochę tak jak z wydawaniem płyt muzycznych z kompilacją utworów The Best Of, najlepsze kawałki na płycie. Czyli kasa się kończy więc trzeba wydać pseudo nowy album. Może jestem zbyt surowy, ale jeśli tworzy się serię, która powala pod względem: budżetu, technologii, pięknych obrazów i ekipie jak przy kręceniu Władcy Pierścieni, to automatycznie moje oczekiwania rosną i raczej nie spodziewam się używania starych ujęć w nowej produkcji.

Ostatnia sprawa, którą chciałem poruszyć jest jak dla mnie gwoździem do trumny. W październiku ubiegłego roku byłem na festiwalu filmów przyrodniczych w Rotterdamie. Obejrzałem tam między innymi film produkcji ORF Universum, która jest Austriackim odpowiednikiem Natural History Unit BBC. Film pod tytułem Vanishing Kings – Lions of the Namib, czyli w wolnym tłumaczeniu Znikający Królowie – Lwy z Namib. Dzieło opowiada historię grupy pustynnych lwów żyjących na krawędzi wymarcia. Osobiście polecam obejrzeć ten film bo opowiada naprawdę piękną historię. Jakież było moje zaskoczenie gdy

Vanishing Kings - Lions of the Namib Okładka filmu

oglądając czwarty odcinek Planety Ziemia II otrzymałem skondensowany wycinek powyższej historii. Wszystkie ujęcia pochodziły z Austriackiej produkcji, jedynie montażowo trochę się różniły i narracja była nieco inna. Jak dla mnie to

trochę za dużo. Zwłaszcza, że filmy te wyszły w bardzo krótkim odstępie czasu. Uważam, że przy takim budżecie i renomie jaką posiada BBC, kupowanie ujęć od innych twórców jest rozczarowujące. I nie miałbym nic przeciwko kupowaniu ujęć czy całych scen od innych, ale jedynie na wyłączność, gdzie mam pewność, że w żadnej innej produkcji nie pojawią się te same sceny. No cóż jeśli ktoś robi monopol i wyznacza trendy to może i burzyć co zbudował.

Długo zastanawiałem się nad tym dlaczego Bristol tak do tego podszedł. Przeszło mi przez głowę, że może było to celowe zagranie, by wyznaczyć nowe standardy, by pokazać, że można robić swoisty kolarz z dostępnych materiałów. Pytanie tylko, jak to się ma do ich sztandarowego atutu, którym zawsze zarzucają przynętę na widza. Chodzi mi o to, o czym już wspomniałem na początku. Mianowicie głównym atutem powtarzanym przy każdej produkcji jest unikatowość ujęć. Sir David zawsze powtarza, że oglądane sceny są pierwszymi na świecie jakie udało się nakręcić ekipie z Bristolu. Tym czasem okazuje się, że nie koniecznie.

A może jestem w błędzie, może chodzi o to, by seria Planeta Ziemia II była swego rodzaju zbiorem tego co najlepsze w historii kina przyrodniczego, dlatego można było zebrać i to co nie było samodzielnie nagrane. No cóż nigdzie nie znalazłem takiej informacji. Na studiach uczono mnie by nie robić takich numerów. By nie wykorzystywać dwa razy tych samych ujęć, by

Hidden Kingdoms Okładka filmu

starać się wszystko robić samemu, by twórca był niezależny od początku do końca, by jego dzieło było autonomiczne i oryginalne. I nawet jeśli trzeba czasem wykorzystać cudzy materiał to należy wykupić go na wyłączność. Bo w innym przypadku to można by się pokusić o zrobienie całej serii na bazie ujęć stockowych z banków zdjęć.

Nie żebym marudził na BBC, ale uważam, że jeśli bazuje się tylko na swojej wieloletniej renomie, dostępie do technologii, o której nie śniło się nawet najlepszym, niezależnym twórcom, to mam prawo oczekiwać trochę więcej wysiłku włożonego w stworzenie czegoś na miarę tych wszystkich atutów, które posiadają. Istnieje tendencja, że jeśli dany twórca ma już wyrobioną renomę i okrzyknięty został geniuszem to przy kolejnych dziełach z automatu podchodzi się do niego bezkrytycznie.

Niestety nie kupuję tego, bo zawsze będę uważał, że historia jest najważniejsza a technologia jest tylko narzędziem, które ma pomóc w udźwignięciu narracji. A na dokładkę dorzucę to, że w kilku ujęciach odniosłem niepokojące wrażenie, że użyto wygenerowanych komputerowo obrazów. Ale może coś rzuciło mi się na oczy. Chociaż może to być prawdą biorąc pod uwagę niedawną serię przyrodniczą stworzoną dla BBC pt: Hidden Kingdoms (Ukryte Królestwa), która więcej ma wspólnego z grafiką komputerową niż prawdziwą przyrodą. Od taki znak czasu.

Reasumując, tak warto obejrzeć Planetę Ziemię II tyle tylko, że już chyba trochę z przymrużeniem oka.

Jeśli zainteresował Cię mój punkt widzenia, zapraszam do komentowania i dyskusji.