KRÓTKA PRZYGODA Z FOTOPUŁAPKĄ

Podczas pracy nad swoim ostatnim krótkometrażowym filmem na temat Pluszcza (Cinlcus cinclus) używałem głównie dwóch kamer. „Bestii” czyli  Panasonic AJ-HPX2700 VariCam na karty P2 z teleobiektywem Canon HJ17ex7.6B, oraz lustrzankę Canon 60D z teleobiektywem Tamron SP 150-600mm F/5-6.3 Di VC USD. W czasie produkcji zakupiłem również foto-pułapkę Bushnell Natureview HD Max, która w chwili zakupu była najlepszym sprzętem tego typu do nagrywania video w jakości full HD czyli 1920 na 1080.

Panasonic AJ-HPX2700 VariCam

Canon 60D w namiocie czatowniPomyślałem, że w sumie może dałoby się jakoś wykorzystać tą małą kamerę do nagrywania z bliskiej odległości, w miejscach gdzie nie byłoby możliwe bym pozostał w ukryciu. Kamera wyposażona jest w dwa obiektywy, czyt. zwykłe soczewki, o odpowiedniej ogniskowej, dzięki czemu możliwe jest nagrywanie obiektów bardziej przybliżonych z mniejszą głębią ostrości. Kamera nie uzbrojona w taką soczewkę, daje bardzo dużą głębię ostrości przez co obraz jest dość płaski. I na niewiele się zdawała do ujęć, które chciałem uzyskać. Po testach obu soczewek zdecydowałem się na jedną, która dawała optymalne możliwości.

Bushnell natureview hd w terenie

Z pełnym entuzjazmem podszedłem to tematu, i raz po raz instalowałem tą małą puszkę to w jednym to w drugim miejscu. Za każdym razem na około tydzień czasu. Dzięki temu gdy wracałem była większa szansa, że coś zostało sfilmowane. Przez pierwszych kilka tygodni, niewiele się działo. Jak już kamera coś zarejestrowała, to najczęściej było częściowo poza kadrem, lub gdzieś daleko w tle albo wręcz na samej kamerze. Czasami idealnie w kadrze ale za to nieostre, bo albo odrobinę za daleko, lub za blisko. Mimo to nie poddawałem się. Spędziłem w ten sposób jakiś czas i zdałem sobie sprawę, że niejednokrotnie wystarczyłoby lekko poprawić kadr, albo odpowiednio wyostrzyć, czy wreszcie skierować obiektyw w odpowiednią stronę. Prawie za każdym razem miałem uczucie, że przegapiłem coś dlatego, że mnie tam nie było i nie mogłem odpowiednio zareagować. Kilkakrotnie nie mogłem odżałować swojej nieobecności, bo widziałem, że tuż obok kamery działy się rzeczy, które powinny zostać uwiecznione.

Trwało to jakiś czas, aż w końcu zmieniłem taktykę.  Zostawiłem kamerę w jednym miejscu, na nieco dłużej tak by po prostu zbierała materiał do samego zakończenia produkcji. Dzięki czemu ja nie musiałem się rozpraszać i tracić czasu, na przeglądanie materiału wątpliwej jakości i mogłem skupić się wyłącznie na prawdziwym filmowaniu w terenie. Oczywiście decyzja taka wymagała ode mnie gruntownego przemyślenia gdzie najlepiej umieścić moją pułapkę. Tak by mieć jakieś realne szanse, że przez kolejnych kilka tygodni wreszcie nagra coś co będzie się nadawało do użytku w moim filmie. Na szczęście teren na którym pracowałem znałem bardzo dobrze. Wiedziałem jak zachowują się moi bohaterowie w konkretnych miejscach. tj. gdzie najczęściej przesiadują, żerują czy oznajmiają swoją obecność.

Gdy pułapka była już na swoim miejscu, mogłem w całości poświęcić się filmowaniu z ukrycia, czy to z namiotu czy z jednej z moich zbudowanych specjalnie do tej realizacji czatowni. I gdy już całkowicie mogłem się poświecić pracy tak jak lubię, czyli bezpośrednio filmując, uświadomiłem sobie, że nic nie jest wstanie zastąpić prawdziwego obcowania z przyrodą dzierżąc kamerę w dłoniach. Ta możliwość bycia często bardzo blisko z przyrodą pozwala poczuć prawdziwą przynależność człowieka do świata przyrody. Czy nam się to podoba czy nie wszyscy należymy do tego same świata. W tym jednak momencie daje mi to poczucie wręcz duchowego zespolenia z naturą, coś czego próżno szukać w miejskim zgiełku.

Inną sprawą jest sama obsługa sprzętu podczas nagrywania. Oczywiście trzeba się nieźle napocić, żeby poruszać się z tym po trudnym terenie. Jednak gdy już się człowiek umości w swoim ukryciu to wprost nie sposób opisać, jak fantastyczne to uczucie. Kiedy tylko dzięki cierpliwości i praktyce może obsługiwać skomplikowane urządzenia nie spuszczając filmowanego obiektu z oczu. Najlepiej wyraził to mój Mistrz, Jan Walencik wielki Twórca min. „Tętna Pierwotnej Puszczy” w swojej książce „Smak Białowieskiego Miodu”: „Moja dewiza może być wtedy tylko jedna: gotów, zawsze gotów całym sobą. I to jest to, co rodzi, co musi rodzić napięcie. Nikt wtedy nie rozumie mnie lepiej niż ja sam. Ba, ja wtedy też nie myślę. Ja działam adrenaliną. W ułamkach sekund przebiegają między oczami, mózgiem a palcami, jakieś najwyraźniej zredukowane do minimum impulsy. Zwierzę przed kamerą, ja, pierścień nastawiania ostrości w obiektywie, spust kamery – wszystko łączy się w całość. To także jakaś nieopisana przyjemność, na zdrowy rozum nie do połączenia z nerwowym napięciem, a jednak… Nie pojmie tego nigdy ten, kto sam nie filmował zwierząt.”

Smak Białowieskiego Miodu

Myślę, że lepiej bym tego nie opisał. Tak również wygląda mój własny świat, gdzie wszystko nagle zamiera i liczy się tylko ja, kamera i upragniony do sfilmowania zwierz. Dlatego właśnie z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że korzystanie z foto-pułapki nie może nawet zbliżyć się do filmowania samemu. To jest po prostu przepaść. Dlatego zostawiam foto-pułapkę na ewentualne badania naukowe w terenie. Bo do tego to się głównie nadaje. Oczywiście wszystko to mówię z perspektywy filmowca.

PS.

Pozostałość po kradzieży fotopułapki bushnell'aBushnell natureview hd fotopułapka w terenie nad rzekąNa koniec dodam tylko, że całe to doświadczenie z małą puszką Bushnella jeszcze mocniej uświadomiło mi jak bardzo zakochany jestem w dzikiej przyrodzie i możliwości jej filmowania. A jeszcze dobitniej dał mi to do zrozumienia los. Bo kiedy czas postprodukcji zbliżał się wielkimi krokami, po wielu tygodniach wróciłem, by wreszcie odczytać dane z mojej sekretnej kamery to okazało się, że ktoś mi ją po prostu ukradł. Smutne ale prawdziwe. Jednak nie żaliłem się zbyt długo mimo iż kosztowała nie mało, bowiem i tak miałem już w zamiarze by ją sprzedać komuś komu naprawdę może się przydać np. do badań. Sprzedać, oddać złodziejowi, co za różnica, mam nadzieję, że chociaż ktoś skorzysta z niej lepiej niż ja.