FESTIWALE PRZYRODNICZE

Dzisiaj trochę o festiwalach. A dokładniej o moich przemyśleniach na temat wysyłania filmu na festiwale przyrodnicze. Festival circle czyli tzw. kółko festiwalowe to przedział czasowy od pierwszego festiwalu, na który wysyłamy projekt do ostatniej odpowiedzi negatywnej jaką dostajemy od festiwalu, który nas nie przyjął. To oczywiście żart.

Jednak faktem jest to, że cały okres wysyłania zgłoszeń może trwać nawet ponad dwa lata. W moim przypadku trwa to już ponad półtorej roku i potrwa jeszcze kilka miesięcy. Jednak na pewno zakończy się anno domini 2017. Dlaczego tak długo? Ano dlatego, że te najważniejsze imprezy na które warto wysyłać swój film, rozpoczynają się w różnych miesiącach. Jedne zaczynają się np. w lutym inne w kwietniu a jeszcze inne we wrześniu i październiku. A do tego jeszcze dochodzi to, że część z nich odbywa się co dwa lata. W moim przypadku było tak, że film zacząłem wysyłać od października 2015-tego roku, a zatem pod koniec roku co sprawiło, że tak na dobrą sprawę większość festiwali mnie ominęła w poprzednim roku. Plus te, które nie odbyły się w 2016-tym i musiałem czekać na 2017-ty. Takim przykładem jest między innymi Międzynarodowy Festiwal Filmów Przyrodniczych im.W.Puchalskiego, na który dopiero teraz jest otwarty.

Z tej rozbieżności czasowej wynikają całkiem zabawne sytuacje. We wrześniu 2016-tego roku byłem święcie przekonany, że mój festival circle już się zakończył na ten rok. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że w jeden dzień dostałem dwa powiadomienia z festiwalu filmów przyrodniczych w Rotterdamie oraz festiwalu ornitologicznego Menigoute we Francji. Po prostu zapomniałem, o tych festiwalach i że na nie wysyłałem swój film.

Kolejną rzeczą jest forma aplikowania na festiwale. Jeszcze kilka lat temu trzeba było na każdy festiwal z osobna przygotowywać twardą kopię z filmem na dvd do wysłania pocztą oraz wypełnienie zgłoszenia i załadowanie filmu na stronę festiwalu. Wiązało się to z dość dużym obciążeniem czasowym i użeraniem się z nie najlepiej działającymi systemami na stronach internetowych. Na szczęście tego typu rozwiązania odchodzą do lamusa. W tej chwili mamy do dyspozycji bardzo przyjazne rozwiązanie. A jest nią strona internetowa, która podpięta jest pod wiele festiwali. Dzięki temu wystarczy, że się zarejestrujemy, wypiszemy dane do profilu, załadujemy zdjęcia i nasz film i już jesteśmy gotowi jednym kliknięciem wysłać film na kilka festiwali na raz. Obecnie jest kilka stron gdzie należy się zapisać, z racji tego, że jeśli na jednym portalu nie będzie danego festiwalu, którego szukamy to zapewne będzie na innym. Obecnie najpopularniejsze są:

Przez ostatnie półtora roku przekonałem się, że festiwal festiwalowi nie równy i na niektóre nie warto wysyłać swojego filmu, zwłaszcza jeśli jest płatny. Oczywiście na te darmowe zawsze jest dobrze wysłać. Z tymi płatnymi jest jednak tak, że trzeba się dokładnie przyjrzeć co daje nam taki festiwal. Umówmy się, taka impreza nie służy do tego by wypełnić po brzegi swoją próżność tylko by poszerzać swoje możliwości.

Cele dla jakich należy wysyłać projekty i uczestniczyć w festiwalach jest możliwość obejrzenia wielu filmów, wśród których będą takie, które poza festiwalami nie ukażą się nigdzie indziej. Wyświetlanych jest dużo projektów niszowych i niezależnych. To głównie dla miłośników przyrody a niekoniecznie twórców. Ci drudzy natomiast mają możliwość pokazania się szerszej dedykowanej publiczności. Mogą skorzystać z tak zwanych labów, na których mogą nauczyć się czegoś nowego np. na temat dystrybucji. Kolejną bodaj najważniejszą sprawą jest tzw. networking czyli spotkania z ludźmi i nawiązywanie kontaktów, które mogą pomóc w naszym rozwoju rzemiosła filmowego. Dodatkowo na niektórych festiwalach można również sprzedać swój film.

Kwestie potencjalnych nagród są na dalszym planie ponieważ żadna statuetka, jakkolwiek pięknie by nie wyglądała nie zastąpi możliwości spotkań z innymi filmowcami, operatorami, producentami, dźwiękowcami, kompozytorami, montażystami, naukowcami itd. To jest najważniejszy aspekt festiwalowy i to pod tym kontem dobrze jest rozważać możliwość udziału w imprezie.

Są jednak takie sytuacje, gdzie festiwale jakkolwiek zachęcająco by nie wyglądały na swoich stronach i reklamach to jednak organizacyjnie po prostu sobie nie radzą. Tak było w przypadku jednego z festiwali, na którym byłem w ubiegłym roku. Festiwal ma miano międzynarodowego a zatem pokazywane są filmy z całego świata. Strona zachęcała i to bardzo. Koszt zgłoszenia nie był wysoki i stwierdziłem, że to świetne miejsce na możliwość spotkania wielu interesujących mnie ludzi. Impreza trwała 3 dni. Dużo pokazów filmów wraz z moim skromnym projektem. Trochę paneli z autorami itp. Jednak podsumowując cały wypad, który kosztował nie mało, mogę śmiało stwierdzić, że raczej nie wybrałbym się na niego drugi raz. Owszem można wysłać zgłoszenie ale nie koniecznie jechać na imprezę. Niestety organizacyjnie całość leżała. Wszystko było chaotyczne i bez konkretnego programu, poza pokazami filmów oczywiście.

Wisienką na tym gorzkim torcie okazała się ceremonia wręczenia nagród, a właściwie nagroda sama w sobie. Po gali miałem okazję pogratulować i porozmawiać z jednym z wygranych. Bardzo sympatyczny jego mość pokazał mi co oprócz kwiatów dostał od jurorów. Była to zwykła kartka papieru, na której były ręcznie napisane gratulacje. Wyglądało to tak jakby wziąć kartkę z zeszytu A4 i napisać coś naprędce. Poczułem lekkie zakłopotanie, mimo iż to nie była moja wina. To nie jak w taki sposób uhonorowałem profesjonalnych twórców, którzy przylecieli z odległych krajów. To szumnie brzmiący międzynarodowy festiwal. Szkoda mi było tego człowieka, jednak na szczęście on uśmiechnął się tylko i powiedział, że mimo wszystko postara się to oprawić sobie w ramkę. A wystarczyło chociaż wziąć jakiś szablon dyplomu jakich pełno na internecie i wydrukować na papierze kredowym. Koszt znikomy a różnica kolosalna. No cóż, z mojego punktu widzenia był to nietakt i brak szacunku dla twórców. Ot po prostu brak klasy.

Innym ciekawym przypadkiem z ubiegłego roku był festiwal, który w swoich założeniach ma ściśle pokazywanie i nagradzanie filmów związanych tylko z konkretną grupą zwierząt. Jednak zgłoszonych do konkursu zostało kilka projektów w kategoriach odbiegających od tych założeń. Ku zaskoczeniu publiczności, okazało się, że główną nagrodę zdobył film nie pasujący do zasad konkursu.

Ostatnią niechlubną ciekawostką był niewielki festiwal, który był tyleż dziwny co tajemniczy. Informację o zakwalifikowaniu się otrzymałem na tydzień przed imprezą. W związku z tym nie mogłem się pojawić. Po ogłoszeniu wyników okazało się, że główną nagrodę dostał film, który był sprzeczny z regulaminem festiwalu. Zakładał on, że filmy wyprodukowane powyżej trzech lat wstecz nie mogą brać udziału. A jednak, nie przeszkodziło to jury przyjąć filmu, który miał już ponad 5 lat.

Oczywiście takich smaczków na różnych festiwalach jest znacznie więcej, jednak chciałem tu tylko zasygnalizować, że tak jak przy każdej innej imprezie, wszystko zależy od organizatorów. Dlatego dobrze jest się przyjrzeć jak wyglądały festiwale, we wcześniejszych latach, plus poszukać opinii osób, które były uczestnikami. Jest to o tyle ważne, że niejednokrotnie koszty zgłoszeń i ewentualnych podróży, mogą przekroczyć kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Poniżej umieściłem listę najważniejszych moim zdaniem festiwali filmów przyrodniczych: