DIPPER FROM THE WATER OF LEITH – CZYLI POWRÓT PLUSZCZA

Po prawie 5 latach mój dyplomowy film Dipper from the Water of Leith, czyli w wolnym tłumaczeniu Pluszcz z rzeki Leith, nareszcie może zostać zaprezentowany szerszej publiczności, na łamach Natury w Kadrze. Zanim zaproszę Cię do obejrzenia tego szczególnego dla mnie filmu, chciałbym opowiedzieć Ci jego krótką historię.

Kiedy w lutym 2009 roku wyjechałem do Szkocji, pierwsze co rzuciło mi się w oczy na spacerach wzdłuż malowniczej rzeki Leith, był Pluszcz Cinclus cinclus. Ten niezwykły ptak fascynował mnie od dziecka, kiedy po raz pierwszy przeczytałem o nim w atlasie Ptaki Polski Jana Sokołowskiego. Od tamtej pory rozpalał moją wyobraźnię i zawsze marzyłem aby móc go obserwować w naturze.

Atlas Ptaki Polski Jan Sokołowski okładka

Okazało się, że populacja Pluszcza w Szkocji jest bardzo duża. Do tego stopnia, że spotkać go można dosłownie w każdym strumieniu i rzece o górskim charakterze. Nawet w samy centrum zatłoczonego Edynburga nad rzeką Leith. Kiedy napawałem się tą pierwszą obserwacją, w mojej głowie pojawiło się marzenie, żeby kiedyś zrobić na jego temat monografię przyrodniczą. Kilka lat później, będąc na studiach filmowych, już wiedziałem, że jestem na dobrej drodze, aby zrobić pierwsze podejście do tego tematu, przy okazji tworzenia etiudy dyplomowej.

Wnętrze książki Atlas Ptaki Polski

 

Badania

Do pracy nad filmem usiadłem równo rok przed zaliczeniem. Głównie spędzałem czas na nauce o życiu Pluszcza, czytając monografie i periodyki naukowe, rozmawiając z doktorami i profesorami różnych uczelni. Szczególnie profesor Stephen Ormerod z Uniwersystetu w Cardiffie, którego monografia Pluszcza napisana wespół z doktor Stephanie Tyler, stała się moją biblią o tych ptakach. Jednocześnie ciągły kontakt mailowy z profesorem, jeszcze bardziej pogłębiał moją wiedzę i uświadamiał mi ogromną unikatowość tego stworzenia. Sam fakt, że profesor biologii spędził prawie 50 lat zgłębiając morfologię tych ptaków, świadczy o ich niezwykłości.

The Dippers Okładka

W przerwach w nauce, udawałem się w teren, aby analizować i wstępnie lokalizować miejsca przyszłego filmowania. Bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że musze się wynieść z miejsc, gdzie dostęp do rzeki jest publiczny. Stało się to w momencie, kiedy po raz kolejny siedząc w ukryciu przymierzałem się do włączenia nagrywania w kamerze i w tym samym momencie, ogromny pies wbiegał do wody płosząc ptaka. Ludzie spacerujący z psami często aportowali patyki do rzeki nie zdając sobie sprawy, że jestem w pobliżu. Psy oczywiście za każdym razem mnie wyczuwały i podbiegały rozbryzgując wodę na wszystkie strony, jednocześnie mocząc sprzęt.

Wnętrze książki The Dippers

Na szczęście, w górnej części rzeki, w Balerno, wiosce przylegającej do Edynburga, rzeka przepływała przez prywatne tereny. Dzięki uprzejmości jednych właścicieli, miałem ogromny obszar rzeki wyłącznie dla siebie. W takich warunkach mogłem zająć się opracowywaniem planu, który zajął mi nieco więcej czasu niż przypuszczałem. Wynikało to z faktu, że na kilku kilometrach były trzy pary Pluszczy, które zajmowały bardzo zróżnicowany teren i każdą z par musiałem analizować osobno.

Produkcja

Do zdjęć przystąpiłem od samego początku pracy nad projektem, jednak ograniczyłem się głównie do ujęć zmieniających się pór roku, szerokich planów itp. Dopiero na 3 miesiące przed planowanym zaliczeniem, zacząłem filmować Pluszcza i inne zwierzęta. Siedzenie po 8 lub 12 godzin w czatowni sprawiało mi dużą satysfakcję. Zarówno w namiocie jak i w ziemiance, o której wspominałem w artykule Jak zbudować czatownię w 3,5 minuty… albo prawie. Jednak im bliżej końca terminu, tym stres był coraz większy, bowiem do końca nie miałem gwarancji, że uda mi się osiągnąć zamierzony cel. W pewnym momencie odpuściłem wstępne ambicje i uznałem, że muszę po prostu zdać pracę dyplomową.

czatownia nad brzegiem rzeki

Na postprodukcję zostawiłem sobie zaledwie dwa tygodnie. Nie zaangażowałem do pracy żadnego kompozytora. Po prostu stworzyłem własną kompozycję z niezależnych utworów wybranych na audionetwork.com. I właśnie to było moją solą w oku przez kolejnych kilka lat, o czym przekonałem się później.

Z oddaniem pracy wyrobiłem się na ostatnią chwilę, nie mając pewności, czy i tak już pochmurna promotor w ogóle ją zaakceptuje. To co stało się później, nie tylko rozwiało ciemne oblicze z jej twarzy, ale i dostałem przydomek ulubieńca.

Czatownia nad brzegiem rzeki

 

Nagrody

Zaraz po uczelnianej premierze, okazało się, że wszystkim odbiło na punkcie małego Pluszcza. Przez kolejny rok film zdobywał nagrody festiwalowe, telewizyjne i te najważniejsze, czyli dwie BAFTy, za najlepsze zdjęcia i najlepszy film, otrzymane z rąk samego Danny’ego Boyle’a. Ach co to był za czas. Sypały się zaproszenia do BBC, STV oraz wielu film produkcyjnych. Sypały się wspaniałe komentarze, pochwały i obietnice współpracy i świetlanej kariery. W ferworze uścisków dłoni i uśmiechów, nie zauważyłem jak minął rok. Okazało się, że w tym czasie, wiedziony obietnicami bez pokrycia, siedziałem na kanapie nie robiąc absolutnie żadnego nowego projektu, ba, nawet nie dotknąłem kamery. Tkwiłem w oparach ułudy rozsnutej przez złotoustych.

BAFTa

Kiedy wreszcie otrzeźwiałem, poczułem ogromny żal. Jak można było mnie tak potraktować, przecież pokazałem na co mnie stać. Wtedy zrozumiałem, że ta branża nie jest dla każdego. Ja jednak nie mogłem się wycofać na starcie. Wróciłem do pracy. Jakiś czas później pewna bardzo doświadczona producentka z Warszawy, uświadomiła mi jedną prawdę o branży. Niezależnie ile filmów będę miał za sobą, zawsze przy każdym kolejnym projekcie będę musiał udowadniać, ile jestem wart.

RTS

Niewątpliwie była to trudna ale i ważna lekcja. Zrozumiałem, że bardzo łatwo jest obrosnąć w pióra i wysoko unieść pęczniejące ego, a im wyżej tym boleśniejszy upadek. Teraz cieszę się, że stało się to od razu po studiach z małym projektem. Wniosek z tego jest taki, że nie ważne co mówią inni, nie ważne co jest na horyzoncie. Najważniejsza jest droga, proces twórczy, akt tworzenia, który wypływa prosto z serca. Tylko wtedy można osiągnąć spełnienie.

Kilka lat uśpienia

Kiedy opadł kurz i zabrałem się do pracy, postanowiłem upublicznić mój projekt, który właśnie zakończył festiwalowy maraton. I tutaj powracam do wątku muzyki w filmie. Na początku wybrałem 11 utworów i stworzyłem własnego mixa. Wykupiłem tanią licencję festiwalową po kilka funtów za utwór. Kiedy film zdobył popularność na festiwalach i ludzie chcieli go zobaczyć poza salą kinową, okazało się, że nie było takiej możliwości. Cena za licencję jednego utworu, do użytku komercyjnego, lub innego poza festiwalowego, okazała się zaporowa. Na kilka lat projekt pozostał w szufladzie, a ja jedynie mogłem przesyłać ukryty link z hasłem na czyjąś prośbę.

Pluszcz proposal

 

Pluszcz pełnometrażowy

Kolejnym projektem, który chciałem realizować po Pluszczu, był kolejny Pluszcz. Zdawałem sobie sprawę, że w 15 minutowej etiudzie robionej na kolanie, nie jestem w stanie oddać niezwykłości życia tego ptaka. Marzył mi się pełnometrażowy dokument o prawdziwym, ukrytym życiu Pluszcza europejskiego. Miał to być bohater zbiorowy. Wstępne rozmowy z Polską, Szkocją i Norwegią były obiecujące. Przez kolejnych kilka lat walczyłem o fundusze i zainteresowanie moim filmem. Mimo dobrych recenzji scenariusza, nie byłem w stanie przebić się przez szklany sufit. Po powrocie do Polski, z wielkim bólem w sercu musiałem odłożyć ten projekt na inny, lepszy czas. Było to o tyle trudne, że przez cały ten czas chodzenia, od drzwi do drzwi, zżyłem się zarówno z projektem jak i z samym Pluszczem. To jest moje stworzenie na ziemi. Może kiedyś będzie mi dane zrobić niezwykłą odyseję na miarę życia tego fenomenalnego ptaka.

Przebudzenie

Kilka tygodni temu, robiąc roczny przegląd różnych spraw i planując nowy 2020 coś mnie tknęło i sprawdziłem licencje na audionetwork.com. Od mojego ostatniego logowania dużo się zmieniło. Postanowiłem zapytać o ponowną wycenę. Jak napisałem maila po angielsku, tak dostałem odpowiedź po polsku. Okazało się, że audionetwork.com ma swój oddział w naszym kraju, w postaci No Problemo Publishing z Warszawy. Okazało się również, że pracują tam bardzo miłe osoby, dzięki którym mogłem w końcu upublicznić mój słodko gorzki film dyplomowy.

Dziękuję Ci, że zechciałeś/aś przeczytać tą krótką historię. Ma ona dla mnie ogromne znaczenie. Jest to mój 60 wpis i chyba najważniejszy jak do tej pory, ponieważ najbardziej osobisty. Z wielką radością mogę zaprosić Cię do obejrzenia mojego skromnego projektu, o nieskromnym stworzeniu.